Trudniej nabrać e-sądNowe przepisy ograniczyły możliwości dochodzenia swoich racji przez wierzycieli przed sądem elektronicznym w Lublinie. Ograniczenia wprowadzono ze względu na oszustów, którzy masowo składali do niego fałszywe pozwy. Teraz trudniej będzie im go nabrać, a tym samym puścić dowolnego człowieka z torbami.
E-sd był sztandarowym pomysłem Ministerstwa Sprawiedliwości w 2010 r. Z dumą otwierał go i podczas fety z tej okazji wychwalał jego zalety ówczesny minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Miał on być prostym narzędziem do ściągania długów, antidotum na ciągnące się latami przed sądami tradycyjnymi postępowania o charakterze gospodarczym – głównie o zapłatę zaległych faktur, ale również i podobnych należności. Złożenie pozwu w e-sądzie odbywa się elektronicznie – bez wychodzenia z domu, o dowolnej porze doby. Lekko, łatwo, przyjemnie… Krócej też trwa oczekiwanie na werdykt, bo sąd ten rozstrzyga sprawy znacznie szybciej niż tradycyjny. W ciągu trzech lat rozpatrzył ponad 4,5 mln spraw.
Bat na dłużników i mająca ułatwić walkę z przestępcami duma ministra szybko stały się dla wielu osób źródłem życiowych tragedii. Można było nie mieć grosza długu, a stracić cały dobytek. Do e-sądu masowo zaczęli bowiem słać pozwy oszuści, którzy w ekspresowym tempie nauczyli się, jak wykorzystywać łatwość dochodzenia roszczeń przed nim. Wszystko przez to, że w pozwie wystarczyło podać tylko imię i nazwisko dłużnika, by komornik wyegzekwował należności od pierwszego z brzegu człowieka o takich personaliach. O posiadanych rzekomo długach ludzie dowiadywali się, gdy do ich mieszkania wkraczał komornik.
Wiosną zeszłego roku głośny był przypadek pani Danuty, emerytki z Sochaczewa, której wskutek zbieżności nazwisk z rzeczywistą dłużniczką z tego samego miasta komornik zajął ponad 26 tys. zł. Szybko ustalono, że doszło do pomyłki. Nikt tego nie kwestionował, ale też nikt nie kwapił się ze zwrotem pieniędzy kobiecie. Komornik zaś mógł pomylić osoby, bo on nie jest od weryfikowania sensu i podstawy egzekucji kwot wskazanych w tytule wykonawczym. Bada tylko, czy taki tytuł spełnia wymagania formalne (np. czy jest na nim pieczęć nadająca mu klauzulę wykonalności). Orzeczenie e-sądu dotyczące spłaty wierzytelności, na którym się opiera, nie zawiera natomiast żadnych innych danych identyfikujących dłużnika: adresu jego zamieszkania czy imienia ojca, ani PESEL, ani daty urodzenia, nawet nazwy firmy, pod którą prowadzi działalność gospodarczą. Z rzadka tylko wpisywane jest do niego drugie imię, chociaż wielu ludzi je posiada. Chcąc odzyskać należność, komornik adres dłużnika ustalał samodzielnie. Stąd się brało tak wiele pomyłek. I to wszystko w majestacie prawa!
Teraz oszustom ma być trudniej działać. Od 7 lipca obowiązują nowe przepisy, ograniczające w pewnym sensie możliwości wierzyciela dochodzenia swoich racji. Lubelski e-sąd zajmował się teraz będzie roszczeniami niemającymi więcej niż trzy lata, licząc do dnia złożenia pozwu. Oprócz imienia i nazwiska dłużnika wierzyciel w swoim pozwie będzie musiał podać numer PESEL, NIP oraz KRS pozywanego. Za pomyłkę sąd będzie mógł go ukarać grzywną w wysokości do 5 tys. zł.
Podstawą prawną „elektronicznego postępowania upominawczego” – tak brzmi oficjalna nazwa tego, czym zajmuje się lubelski e-sąd – jest nowelizacja ustawy Kodeks postępowania cywilnego z 9 stycznia 2009 r. (Dz.U. nr 26 poz.156 z 2009 r.). Na marginesie sprawy można zastanawiać się, dlaczego Sejm wypuścił taki bubel prawny? Dlaczego nie dostrzegli tego posłowie, senatorowie i podpisujący ustawę prezydent? Przecież zanim e-sąd zaczął działać, nad prawem o nim pracowały sztaby ludzi, w tym autorzy tego pomysłu z Ministerstwa Sprawiedliwości, prawnicy ministerialni, sejmowi, senaccy i prezydenccy – wszyscy opłacani także z podatków tych, którzy potem padli ofiarą ich niedbalstwa. I dlaczego musiały minąć aż trzy lata, by ten bubel dostrzeżono i naprawiono? Za bubel, dodajmy, za który nikt nie odpowie ani nie odda grosza z pieniędzy wziętych za jego stworzenie…
Komentarze
Właściciel serwisu eBroker.pl - Rankomat.pl nie weryfikuje opinii, recenzji czy ocen użytkowników zamieszczanych za pośrednictwem systemu Disqus, zarówno w zakresie ich rzetelności, jak i wiarygodności. Nie możemy potwierdzić, czy użytkownicy faktycznie korzystali z produktów i usług banków, firm pożyczkowych i Towarzystw Ubezpieczeniowych (TU) (za pośrednictwem portali należących do rankomat.pl lub bezpośrednio na stronie instytucji), których dotyczy opinia.
Jednocześnie informujemy, że w Serwisie publikowane są zarówno pozytywne, jak i negatywne komentarze.