A A A
drukuj

Oszczędzający będą się zrzucać na upadające banki?

Data publikacji: 2014.01.09 godz. 11:47

Opracowanie własne
OCENA
4.4/5

Udziałowcy, wierzyciele i – uwaga! – posiadacze oszczędności będą ratowali banki, gdy wpadną one w kłopoty finansowe – postanowiły władze Unii Europejskiej. Chodzi o to, by za problemy banków płacili głównie ci, którzy z ich działalności mają jakieś korzyści, a jak najrzadziej (i najmniej) podatnicy.

Kierownicze gremia UE sankcjonują tym samym w całej wspólnocie europejskiej tzw. „wariant cypryjski”. Są jednak dwie pocieszające wiadomości: po pierwsze – banki będą ratowali klienci posiadający w nich depozyty wyższe niż 100 tys. euro (obecnie ok. 418 tys. zł), po drugie – regulacje te będą obowiązywały od 2016 r.

Na naszych oczach w niebyt odchodzi więc powiedzenie „pewne jak w banku”. Boleśnie przekonali się o tym już akcjonariusze i ciułacze oszczędzający w dwóch największych bankach na Cyprze: Bank of Cyprus i Bank Laiki. Przed rokiem, podczas kryzysu, który dotknął ten kraj, oszczędzającym w Bank of Cyprus potrącono od wkładów powyżej 100 tys. euro aż po 37,5 proc. Drugi bank – Laiki – został podzielony na dwie części: jedną ze zdrowymi aktywami i drugą – obciążoną nieściągalnymi wierzytelnościami (tzw. „bad bank”). W przypadku Banku Laiki stracili jego udziałowcy, zaś wkłady przewyższające 100 tys. euro nie były oszczędzającym wypłacane w ogóle – na razie „rozpłynęły się”. By choć częściowo oddać poszkodowanym klientom te pieniądze, syndyk jego masy upadłościowej stara się o środki sprzedając nieruchomości i egzekwując nietrafione kredyty „bad banku”. Cypryjski minister finansów Michalis Solis spodziewał się w marcu 2013 r., że posiadacze depozytów w Banku Laiki poczekają na swoje pieniądze około… siedmiu lat.

Na rynku brak interesujących lokat bankowych?
Sprawdź gdzie dostaniesz 5% w skali roku

Taki sposób restrukturyzacji sektora bankowego nazwany został „wariantem cypryjskim”. Było to jednym z warunków udzielenia znajdującemu się w kryzysowej sytuacji Cyprowi 10 mld euro pomocy finansowej przez państwa wchodzące w skład Eurolandu i przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Po cypryjskiej nauczce władze Unii Europejskiej dogadały się w kwestii regulacji dotyczących pomocy lub likwidacji banków, które popadną w kłopoty. Strategicznymi elementami wymyślonych przez brukselskich biurokratów rozwiązań – potocznie zwanych „bail-in” – są:

– zobowiązanie banków do przedstawiania planów działań na wypadek sytuacji kryzysowej,

– obciążenie kosztami upadłości udziałowców, wierzycieli i – w trzeciej kolejności – posiadaczy depozytów powyżej 100 tys. euro,

– utworzenie krajowych funduszy gromadzących pieniądze na wypadek kłopotów któregoś z banków; na fundusze zrzucać się będą same banki, a do 2025 r. zgromadzone środki mają odpowiadać 1 proc. depozytów w danym kraju.

Polityczne porozumienie, które dla ratowania banków pozwala na sięganie nawet po depozyty ich klientów, podpisali przedstawiciele Parlamentu Europejskiego i państw członkowskich. Przepisy wymagają jeszcze dopracowania – jak to określono – „technicznych szczegółów”. Gdy już się to stanie, będą je musiały jeszcze przyjąć kraje członkowskie i Parlament Europejski, ale to – zdaje się – będzie tylko formalność. Na te procedury Unia daje dwa lata: przepisy mają obowiązywać od 2016 r.

Rękami i nogami Unia broni się natomiast przed sięganiem dla ratowania banków po pieniądze podatników. Ale jednocześnie… dopuszcza i taki wariant, choć stosowany ma on być „jedynie w nadzwyczajnych okolicznościach” – dopiero wtedy, gdy na ocalenie upadającego banku zrzucą się jego udziałowcy, wierzyciele i posiadacze nieubezpieczonych depozytów. Komisja Europejska (rząd Unii Europejskiej) zastrzega sobie w każdym takim przypadku prawo veta.

– Zapewnienie tego, że upadające banki mogą być likwidowane w przewidywalny i efektywny sposób przy minimalnym zaangażowaniu środków publicznych to fundamentalny krok na drodze do odbudowania zaufania do europejskiego sektora bankowego – czytamy w komunikacie wydanym przez Komisję Europejską. Z punktu widzenia Jana Kowalskiego czy Johna Smitha to również „fundamentalny krok”, ale w przeciwnym kierunku – do podważenia zaufania do europejskiego sektora bankowego. No bo czymże innym są wymyślone przez eurokratów regulacje prawne, jak nie próbą przerzucenia na barki oszczędzających części kosztów naprawy tego, co spartaczą kierownicze organy banku – jego rada nadzorcza i zarząd? Fakt: przerzucenia dopiero w trzeciej kolejności, ale jednak! Za dwa lata więc definitywnie, z mocy prawa, między bajki trafi powiedzenie „pewne jak w banku”. Faktycznie stało się to już rok temu, w dniach cypryjskiego kryzysu…

Komentarze

Właściciel serwisu eBroker.pl - Rankomat.pl nie weryfikuje opinii, recenzji czy ocen użytkowników zamieszczanych za pośrednictwem systemu Disqus, zarówno w zakresie ich rzetelności, jak i wiarygodności. Nie możemy potwierdzić, czy użytkownicy faktycznie korzystali z produktów i usług banków, firm pożyczkowych i Towarzystw Ubezpieczeniowych (TU) (za pośrednictwem portali należących do rankomat.pl lub bezpośrednio na stronie instytucji), których dotyczy opinia.

Jednocześnie informujemy, że w Serwisie publikowane są zarówno pozytywne, jak i negatywne komentarze.

comments powered by Disqus
  • Pożyczka gotówkowa w PEKAO S.A »