Na cmentarze, na których leżą drogie nam osoby, trzeba też dojechać, nieraz bardzo daleko. I to dwa razy: pierwszy już w tych dniach, by właśnie je uporządkować i wyczyścić, drugi – w dniu Święta Zmarłych. Bardzo ostrożnie licząc, dla dochowania listopadowej tradycji polska rodzina przejedzie 50 km. Samochodem osobowym to wydatek ok. 15-25 zł, zależnie od tego, ile auto pali na 100 km, a niezależnie od tego, czy jedzie nim jedna osoba, czy pięć. Za normalny bilet na bus czy autobus na podobnym dystansie (50 km) zapłacimy 10-15 zł, na pociąg – 13,50 zł (osobowy) lub 19 zł (pospieszny). W każdym przypadku od osoby. Gdy podróżuje czteroosobowa rodzina, taka podróż to już spory koszt, nawet jeśli dzieci mają zniżki – a trzeba przecież pojechać na cmentarz (cmentarze) i z niego (z nich) wrócić. Do tych podstawowych podczas podróży wydatków dodać też trzeba szereg innych, drobnych, na które niemal nie zwracamy uwagi, ale także wysączających pieniądze z portfela: kanapek, drożdżówek, czegoś do picia, słodyczy czy choćby… zapałek (znicze trzeba przecież czymś podpalić; paczka zwykłych kosztuje ok. 10 gr, specjalne zniczowe, długie, też 10 gr, ale za sztukę, zapalarka do zniczy – 3 zł). Doliczyć również trzeba co najmniej 10 zł wkładane zwyczajowo do koperty z kartką na wypominki (na Górnym Śląsku – zalecki) za dusze zmarłych podczas listopadowych modlitw w kościele.
Według Głównego Urzędu Statystycznego, w Polsce jest 13 572 000 gospodarstw domowych. Święto Zmarłych obchodzi 90 proc. Polaków – czyli ok. 12,2 mln gospodarstw. Jeśli każde z nich przeznaczy na listopadową tradycję ok. 100 zł, w sumie na pamięć o zmarłych wydamy w tym roku co najmniej 1,2 mld zł. Jeśli dodamy do tego wydatki na podróże na cmentarze, z pewnością uzbiera się 1,5 mld zł (jeśli nie więcej).
– To tylko 0,1 proc. polskiego PKB – tłumaczy dziennikowi „Metro” Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion. Gdybyśmy więc wszyscy się zmówili i jak jeden mąż (i żona) zrezygnowali z „grobowej gorączki”, gospodarczej katastrofy by nie było. – Ale sporo osób musiałoby poszukać sobie innej pracy – dodaje Kuczyński.
Znaczna część z tych pieniędzy zamienionych w materialne wyrazy naszej pamięci o zmarłych trafi potem do kontenera i na wysypisko śmieci. O część „zadbają” złodzieje, którzy po świętach kwiaty, wieńce, różnego rodzaju ozdoby itp. sprzedadzą ponownie na przycmentarnych targowiskach…
Komentarze
Właściciel serwisu eBroker.pl - Rankomat.pl nie weryfikuje opinii, recenzji czy ocen użytkowników zamieszczanych za pośrednictwem systemu Disqus, zarówno w zakresie ich rzetelności, jak i wiarygodności. Nie możemy potwierdzić, czy użytkownicy faktycznie korzystali z produktów i usług banków, firm pożyczkowych i Towarzystw Ubezpieczeniowych (TU) (za pośrednictwem portali należących do rankomat.pl lub bezpośrednio na stronie instytucji), których dotyczy opinia.
Jednocześnie informujemy, że w Serwisie publikowane są zarówno pozytywne, jak i negatywne komentarze.